niedziela, 10 maja 2015

Chapter 8

- Allie Smith, natychmiast otwórz te cholerne drzwi, bo inaczej użyjemy innych środków, żeby cię stąd wyciągnąć! – usłyszałam głośne pukanie do drzwi i krzyk Vanessy. Sięgnęłam po telefon i zauważyłam, że jest już po jedenastej. Szybko zerwałam się z łóżka, bo bałam się, że ktoś mi zaraz wyważy drzwi. Przekręciłam klucz, a moim oczom ukazały się współlokatorki.
- Dziękuję wam, kochane koleżanki, za miłą pobudkę – powiedziałam i ziewnęłam. W nocy nie mogłam zasnąć, dlatego spałam może jakieś 3 godziny – Moment...Van? Wróciłaś?
- Tak, słuchaj, musimy pogadać...
- To ty...spałaś? – zapytała zdziwiona Sally.
- Zwariowałaś? Polowałam na tygrysy. Właźcie.
Sally i Vanessa usiadły obok mnie na łóżku.
- Van, dlaczego nie odbierałaś ode mnie telefonów? Pogodziłaś się z Loganem?
- Musiałam to wszystko przemyśleć. Wczoraj wieczorem tu przyszłam, bo chciałam z nim porozmawiać, ale gdy go zobaczyłam i gdy mnie przytulił...słowa już nie były potrzebne.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę – zmusiłam się do uśmiechu. Lubię ją, nawet bardzo, ale wciąż tkwiło mi w pamięci wydarzenie z wczoraj i nie miałam siły normalnie się uśmiechać. Ciekawe, o której Maslow wrócił do domu. A może nie wrócił? Nie wiem, jakbym zareagowała, gdybym go teraz zobaczyła. Wcześniej go nie znosiłam, bo zachowywał się jak dupek, ale wczoraj przeszedł samego siebie. Już nigdy nie zgodzę się na przebywanie z nim sama. Z przykrością stwierdziłam, że zaczęłam się go bać. I to bardzo – A teraz może wytłumaczycie mi, po jaką cholerę dobijałyście się do drzwi?
- Wczoraj w nocy, zanim weszłaś do pokoju, spotkałaś Logana, prawda? – zapytała Van, a ja skinęłam głową – Martwił się o ciebie, mówił, że słabo wyglądałaś...- zabiję Hendersona i tę jego pieprzoną troskę – a dzisiaj tak długo nie wychodziłaś z pokoju, chciałyśmy sprawdzić, czy wszystko w porządku.
- W jak najlepszym – odparłam krótko. Dziewczyny nie zaczęły panikować na mój widok, więc chyba nie mam żadnych śladów na twarzy. Dzięki Bogu.
- Allie, co się wczoraj stało? – zapytała Sally. Wyglądała na zmartwioną. Co mam im powiedzieć? ‘’Wasz przyjaciel wczoraj posądził mnie o romans z chłopakiem Van, a potem mnie uderzył. Ale nic mi nie jest, naprawdę. Chodźmy zjeść śniadanie z tym dupkiem”?
- Nic się nie stało, Logan przesadza. Byłam po prostu...
- Zmęczona? Tak? Mówił, że odskoczyłaś od niego jak oparzona i nie chciałaś z nim gadać. To przez zmęczenie, hmm?
Naprawdę? Nagle zrobił się taki wylewny? Uduszę kretyna.
- Wolałabyś, żebym miała jeszcze bliższe stosunki z twoim chłopakiem, dobrze rozumiem? – zapytałam zdenerwowana. Za dużo pytań, na które nie mogę odpowiedzieć. Na twarzy Vanessy wymalowany był szok. Nie wiedziała, co odpowiedzieć.
- No dalej. Powiedz, że nie podoba ci się to, że spędzam tyle czasu z Loganem. Że to przeze mnie prawie rozwalił się wasz związek. Że jestem dziwką. Powiedz.
- Allie, przestań...- cicho odezwała się wybranka Latynosa.
- Masz rację, przestanę go przytulać. Przestanę z nim rozmawiać. Będę go unikać. Tak będzie lepiej, prawda?
Nastała chwila ciszy. Dziewczyny były smutne i patrzyły na mnie z litością. Pewnie teraz uznały mnie za wariatkę, która potrzebuje szpitala.
- Ja naprawdę nie wiem, co się wczoraj stało i jest mi smutno, że nie chcesz nam powiedzieć. Ale nie zamierzam słuchać takich komentarzy, bo nie masz pojęcia, co myślę o tobie i twojej przyjaźni z Loganem – Van podeszła do drzwi i je otworzyła.
- Podziękuj Loganowi za troskę! – krzyknęłam zanim wyszła. Sally poszła chwilę później.
Przegięłam. Nie musiałam tego mówić. Po prostu jestem pewna, że jej to przeszkadza. Damski bokser przyczynił się do tego, że tak myślę. Powiedział, że zniszczy moje życie. Ja naprawdę tak cholernie się boję, a najgorsze jest to, że nie mogę nikomu o tym powiedzieć. I tak by mi nie uwierzyli. To ich przyjaciel.

Jak ja mam teraz żyć pod jednym dachem z człowiekiem, który mi groził, i który, jak się już przekonałam, jest zdolny do zrobienia mi krzywdy nie tylko psychicznej, ale też fizycznej? 
_______________________________________________________________________________
Pragnę tylko wam powiedzieć, że w tym rozdziale miał być miło spędzony dzień z dziewczynami. Trochę nie wyszło, lol. 

4 komentarze:

  1. O żesz kurwa.. To sie podziało :/ wszystko przez Jamesa.. -,-
    Allie sie jakoś dziwnie zachowała. Ja na jej miejscu bym im powiedziała, nawet jakby mieli nie uwierzyć, to i tak bym powiedziała. W pewnym sensie może ma racje że to ich przyjaciel no ale kurwa! =.=
    Czekam na nn ;)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
  2. Krotki trochę, ale to nic. Jest super.
    Allie troszkę przesadziła, moim zdaniem. Powinna to powiedzieć w jakiś inny sposób, jeśli tak bardzo chciała to zrobić.
    Jestem ciekawa co będzie dalej z Jamesem, idk ale lubię jak jest taki bad. Może nie aż tak, jak był ostatnio, ale tak troszeczkę lmao.

    OdpowiedzUsuń
  3. uu Ali to chyba okres ma ze tak wybucha;p
    No.. Jak dla mnie to ona by mogła być z Loganem. Ale Van wróciła... Dajmy Van Jamesowi :D Może jej nie bd bił i ubliżał. IDIOTA !
    Ali pewnie bd przepraszać... Czemu mi sie wydaje że ona się przespi z Loganem a i tak bd później z Jamesem? No czemu?!
    Super rozdział. Czekam na kolejny i zapraszam do siebie: http://btralternativestory.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://fixthatloveff.blogspot.com zapraszam do mnie :)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń