sobota, 25 lipca 2015

Chapter 9

Previously:
          - Podziękuj Loganowi za troskę! – krzyknęłam zanim wyszła. Sally poszła chwilę później.Przegięłam. Nie musiałam tego mówić. Po prostu jestem pewna, że jej to przeszkadza. Damski bokser przyczynił się do tego, że tak myślę. Powiedział, że zniszczy moje życie. Ja naprawdę tak cholernie się boję, a najgorsze jest to, że nie mogę nikomu o tym powiedzieć. I tak by mi nie uwierzyli. To ich przyjaciel.Jak ja mam teraz żyć pod jednym dachem z człowiekiem, który mi groził, i który, jak się już przekonałam, jest zdolny do zrobienia mi krzywdy nie tylko psychicznej, ale też fizycznej? 

________________________________________________________________________________

- Siostro!
Nagle poczułam przeszywający ból we wszystkich częściach ciała. Nie mogłam ruszać rękami. Nie znalazłam w sobie nawet tyle siły, by otworzyć oczy i dowiedzieć się, gdzie jestem.
- Siostro, ona chyba się budzi!
- Co tak stoisz, idź po lekarza!
- Doktorze!
Do moich uszu dobiegły znajome głosy. Skądś je kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
Znajomi, nieznajomi, walić to. Zamknijcie już mordy, proszę, bo zaraz mi głowa eksploduje.
- Słyszy mnie pani?
Tego głosu na pewno nigdy wcześniej nie słyszałam. Gdzie ja jestem? Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam. Coś było nie tak. Dlaczego nie mogłam się odezwać?
- Jeśli pani słyszy, proszę otworzyć oczy.
Czułam się, jakbym miała sklejone powieki. Po chwili trudu jednak udało mi się to zrobić. Od razu tego pożałowałam, gdy ujrzałam białe, oślepiające światło. Z moich ust wydobył się jęk. Skierowałam oczy na mężczyznę stojącego obok łóżka, na którym leżałam. Miał na sobie biały fartuch i wyglądał na czterdziestolatka. Zauważyłam, że na jego szyi widnieje jakiś wisiorek. Jeśli mój mózg był sprawny, to właśnie patrzyłam na lekarza Adama, który był w związku z kobietą o imieniu zaczynającym się na literę ‘M’. Chociaż mogłam się mylić. Wisiorek w kształcie tej litery mógł mieć dla niego wiele znaczeń. M jak masło, melanż, majonez, masturbacja. To mogło być wszystko, niekoniecznie imię ukochanej.
Moment.
Dlaczego ja byłam w szpitalu? Co się stało? Nic nie pamiętałam.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Sala była dość mała, obok mojego łóżka znajdowało się drugie, tyle że puste.
- Allie...- spojrzałam na osoby stojące obok lekarza i nagle wszystko mi się przypomniało. Ucieczka z domu, zimna noc, zamieszkanie z nieznajomymi, kłótnia z jednym z nich, ból na policzku, Logan, bycie idiotką podczas rozmowy z Van...
Z przerażeniem stwierdziłam, że ON też tutaj jest i że to właśnie ON wymówił wcześniej moje imię.
Nagle zrobiło mi się słabo. Obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać i ledwo umiałam złapać oddech.
NIE
NIE
NIE
Zabierzcie go, proszę. Zabierzcie...
- Doktorze, co jej jest?
- Jest osłabiona, nie ma się co dziwić...
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale tym razem też nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Chciałam krzyczeć.
Niech go stąd ktoś wyrzuci!
Bałam się. Tak bardzo się bałam.
- Pani Smith, przywieziono tu panią z objawami hipotermii. Zrobiliśmy, co w naszej mocy i jutro już powinna pani poczuć się lepiej. Nic pani nie boli?
Nie umiałam mu odpowiedzieć. Wszystko mnie bolało, ale on się o tym nie dowie, bo z jakiegoś powodu w tym momencie nie potrafiłam mówić. Złapałam się za gardło i zaszczyciłam doktora zrozpaczonym spojrzeniem.
- Nie może pani mówić? – zapytał zdziwiony, po czym pokręciłam głową – No cóż, to może być spowodowane długotrwałym stresem. Trzeba czekać – powiedział i wyszedł z sali.
Zostałam z sześcioma osobami. Brakowało tylko Veronici.
- Nie martw się, jak tylko zrobi ci się lepiej, to chłopaki odwiozą cię do domu. Musisz im tylko powiedzieć, gdzie mieszkasz – zwróciła się do mnie Sally.
Nic nie rozumiałam. To jakiś żart? Przecież ja mieszkam z nimi od kilku tygodni.
- Rodzice pewnie już się o ciebie martwią – odezwał się blondyn. Szukałam na jego twarzy śladu rozbawienia, ale go nie znalazłam. On mówił poważnie. Reszta też nie wyglądała, jakby robili sobie ze mnie żarty.
Kendall, przecież wiesz, że moi rodzice nie żyją!
Gdybym tylko mogła się odezwać...
- Wybacz, ale musieliśmy pogrzebać w twoim telefonie, żeby wiedzieć, jak się nazywasz – powiedział Logan. Patrzyłam na niego ze zdumieniem. Nawet on? Musiałam wyglądać naprawdę żałośnie, bo kucnął obok mojego łóżka i rzucił mi te swoje zatroskane spojrzenie – Hej, niedługo wrócisz do domu, nie martw się.
I w tamtym momencie, gdy spojrzałam w jego oczy i uświadomiłam sobie, że mój najlepszy przyjaciel nie wie, kim jestem, zaczęłam ryczeć jak dziecko.
- Logan, chyba powinniśmy już iść... – usłyszałam Vanessę.
- Zaczekaj. Allie, nie znaleźliśmy numerów twoich rodziców w telefonie... Jest tu gdzieś kartka i coś do pisania? – po chwili znalazł je na szafce obok łóżka i mi podał – Napisz imię osoby, z którą mamy się skontaktować, dobrze?  - pokręciłam przecząco głową – Co, dlacze...

- Logan, daj spokój, nie męcz jej – odezwał się Maslow - Idź zapytaj lekarza, kiedy będzie mogła stąd wyjść. Przecież na razie może się zatrzymać u nas, prawda? – spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Przypomniał mi się tamten wieczór... Ale on nie wyglądał tak, jakby chciał zrobić mi krzywdę. A skoro oni mnie nie pamiętają, to...czym były ostatnie tygodnie? 

_______________________________________________________________________________

PIERDZIELE, JAKI MINDFUCK 
CO TU SIĘ DZIEJE 
Nie było mnie całe wieki, dlatego pragnę przeprosić tych, którzy czekali. 
Wiem, że krótki, ale chciałam jak najszybciej go wstawić i zacząć pisać następny. 
Ogłoszenia parafialne: 
1) Prawdopodobnie 28.07 odbędzie się akcja na twitterze z hashtagiem #WeWantReturnOfBigTimeRush, dlatego BARDZO was proszę, żebyście wzięli w niej udział.
2) Jeśli jeszcze nie wiecie, to jest akcja sprowadzenia Heffron Drive do Polski, Przeczytacie o tym na http://btrkapoland.blogspot.com/ i fanpage'u Heffron Drive Poland. 
3) Nie wiem, jak będzie z tym blogiem we wrześniu, bo szkoła ._. 
4) CZEKAM NA WASZE TEORIE, O CO CHODZI W TYM ROZDZIALE 
DZIĘKUJĘ, JEŚLI DOTRWAŁEŚ TUTAJ, A TERAZ MOŻESZ SKOMENTOWAĆ X

2 komentarze:

  1. Wróciłaś! *-* nareszcie :D
    Dobra nwm co to może być,ale myślę, że jakiś sen albo deja vu czy coś haha xd
    James nie wyglada jakby chciał ją skrzywdzić? :o a to dziwne :/
    Super i czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. JA PIERDZIELE!! Co to jest?! Ale jak... O chuj.. Co tu się wydarzyło?? To bylo zbyt realistyczne jak na sen... Nie wiem... Może oni wszyscy rypneli się w łeb i nic nie pamiętają?? Cholera.. Rozjebalas system stara. Cieszę się ze wróciłas :) czekam na kolejny. BYLE SZYBKO ^^

    OdpowiedzUsuń