niedziela, 2 sierpnia 2015

Chapter 10

Zostali jeszcze na kilka minut, żeby mnie pocieszać. Wydawało mi się to dziwne. Uważali mnie za zupełnie obcą osobę, a mimo to przejęli się moim losem. To naprawdę dobrzy ludzie.
Carlos zaproponował, że zostawią mnie teraz, żebym odpoczęła i odwiedzą mnie znowu jutro. Przyjaciołom odpowiadał ten pomysł, dlatego wszyscy się ze mną pożegnali i zmierzali do wyjścia. No, prawie wszyscy.
- James, idziesz? – zapytał Kendall.
- Wy idźcie, zaraz was dogonię – odparł Maslow, patrząc na mnie. Nie, to nie dzieje się naprawdę. Mam z nim zostać sam na sam?
Schmidt chwilę patrzył to na mnie, to na niego, aż w końcu skinął głową i wyszedł, nie pytając, o co chodzi.
James, który dotychczas stał przy ścianie, teraz usiadł na krześle obok mnie. Automatycznie przysunęłam się do drugiej krawędzi łóżka, żeby znaleźć się jak najdalej niego. Moja reakcja chyba go zdziwiła, ale nic o tym nie powiedział, tylko się we mnie wpatrywał.
- Słuchaj, to...to ja cię znalazłem pod drzewem, całkiem zmarzniętą – spojrzałam na niego. Tak, kretynie. Ty i Logan. Kilka tygodni temu – I ja cię wziąłem do mojego samochodu. Ja cię tu przywiozłem – tutaj zawahał się, czy mówić dalej – Gdy niosłem cię na rękach, ty... – wziął czystą kartkę z szafki i długopis i wcisnął mi to do ręki. Moje serce niemal stanęło, gdy mnie dotknął. To ta dłoń. Tą dłonią mnie uderzył - ...szeptałaś moje imię – patrzył na mnie zszokowany moją reakcją na jego dotyk, ale potem mówił dalej – To wydało mi się dziwne, bo przecież nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy...prawda?
Spojrzałam na pustą kartkę i napisałam na niej prawdę.
Pewnie chodziło mi o innego Jamesa.
Bo to był inny James. Tamten James na pewno nie prowadziłby ze mną teraz miłej pogawędki. Tamten James dałby mi nauczkę za to, co powiedziałam tamtej nocy.
Podałam mu kartkę, uważając, by moja dłoń nie zetknęła się z jego.
- Tak właśnie pomyślałem, ale chciałem się upewnić. Myślałem, że może poznaliśmy się wcześniej, a ja cię...nie pamiętam – w tym momencie się uśmiechnął – Ale to niemożliwe. Nie mógłbym zapomnieć o takiej ładnej dziewczynie.
Więc to ze mną jest coś nie tak.
- Nie mogę się doczekać, kiedy odzyskasz głos i cię stąd wypuszczą. Musimy się lepiej poznać – wstał z krzesła i podszedł do drzwi – I nie martw się, u nas będzie ci dobrze. Do jutra – uśmiechnął się na pożegnanie.
Kilkanaście minut później zasnęłam, mając przed oczami ten uśmiech.
Minęło kilka dni (codziennie mnie odwiedzali, ponownie poznałam Veronicę), zanim lekarz dał mi wypis. Potrafiłam już się odezwać, ale kazał mi oszczędzać głos.
Dom wyglądał nieco inaczej niż wcześniej. Teraz kolory ścian były cieplejsze, a na ścianach wisiały...płyty? Złote, platynowe z napisem Big Time Rush. Carlos zauważył, że się w nie wpatruję.
- No tak, nie wspomnieliśmy, że...
- Jesteście zespołem muzycznym? Jesteście...sławni?
- Już od paru lat – odpowiedział Kendall – Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?
- Nie, coś ty. Tylko...nie wiedziałam, że będę mieszkać z gwiazdami – byłam w szoku.
- Daj spokój, jakimi gwiazdami...– odezwał się Logan – Chodź na górę, pokażę ci twój pokój – tak właśnie zrobiliśmy - Zaraz naprzeciwko masz mnie, a obok Veronicę. Moja siostra czasami potrafi być irytująca, przekonałem się o tym przez te wszystkie lata...ale jestem pewien, że się polubicie. I z dziewczynami też. A jakby były z nimi jakieś problemy, to zgłoś się do mnie, okay?
On mówił o tym tak, jakby Veronica nigdy nie wyjechała. Pewnie tak było. Chyba muszę zapomnieć o świecie przed szpitalem, bo wszystko mi się pomiesza.
- Jasne.
- Dobra, teraz pojedziemy wszyscy w takie jedno miejsce. Jak będziesz gotowa, to zejdź na dół.
- Jakie miejsce? – zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi, bo chłopak już zszedł do przyjaciół.
Weszłam do swojego pokoju, w którym miałam duże lustro i stanęłam przed nim. Nagle dostałam ochoty na sprowokowanie wymiotów. Nienawidziłam swojego ciała. Nienawidziłam siebie.
Po tym, jak przestałam się nad sobą użalać i skorzystałam z łazienki, zeszłam na dół. Wszyscy już czekali, a ja nadal nie dowiedziałam się, dokąd jedziemy. Zżerała mnie ciekawość. Co oni wymyślili?
- Powiedzcie mi! – upierałam się jak małe dziecko, gdy wsiadaliśmy do samochodu. Rzecz jasna, jechaliśmy dwoma, bo nie zmieścilibyśmy się w jednym. Usiadłam z tyłu, obok mnie siedziała Sally, pasażerem z przodu był  Carlos, a kierowała Veronica. Trochę to mnie zdziwiło.
- Dlaczego muszę przebywać w towarzystwie samych lasek? – zapytał nas Pena z wyrzutem, podczas gdy Veronica wyjechała na ulicę.
- Przegrałeś w marynarzyka? – odpowiedziała pytaniem jego dziewczyna.
- Przeciwnie, wygrałem! Nie zrozumcie mnie źle, podoba mi się towarzystwo pań, tylko...
- Tylko? – pani za kółkiem spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Ty lepiej patrz na drogę. Chodzi o to, że jest mi...niezręcznie.
- Dlaczego? – tym razem ja zapytałam, rozbawiona tonem jego głosu.
- Trzeba być facetem, żeby to zrozumieć – odparł całkiem poważnie.
- Kotku, czy ty sugerujesz, że kobiety są za głupie, żeby pojąć tok rozumowania samców?
- Kochanie...ja wcale tak nie powiedziałem...- reszta drogi upłynęła na podobnych rozmowach. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Wszyscy wysiedliśmy z aut i zobaczyliśmy przed sobą teren przypominający labirynt. Do środka prowadziło 10 ścieżek. Nie był to zwykły labirynt. Dwumetrowy żywopłot zdobiły piękne kwiaty o różnych barwach. Ich cudowny zapach czuć było chyba z kilometra.
- Chłopaki, skąd wytrzasnęliście takie piękne miejsce? – zachwycała się Vanessa. Więc one też nigdy wcześniej tu nie były.
- Tajemnica – odpowiedział uśmiechnięty Logan – Wymyśliliśmy dla was grę, drogie panie.
- Mam zacząć się bać? – zapytałam.
- Jasne, będzie przerażająco. Zasady są proste: każdy wchodzi do środka innym wejściem. Idziemy do czasu, aż spotkamy inną osobę. Wtedy kładziemy się z nią na ziemię i nie możemy się odezwać dopóki nie zobaczymy gwiazdki na niebie. A wtedy...- wyjął z kieszeni 8 kartek i zaczął rozdawać każdemu. Przyjrzałam się swojej. Znajdowało się tam 36 pytań. 
- Okay, boję się – przerwała mu Vanessa.
- Wtedy zaczniemy nawzajem sobie zadawać te oto pytania, patrząc sobie cały czas w oczy.
- Po co cały ten cyrk? – zapytała Veronica.

- Żeby było ciekawie – zaśmiał się Kendall – Tylko nie odpowiadamy za to, co stanie się potem. 
________________________________________________________________________________
Nie mam pojęcia co tutaj napisać, ale chciałabym nawiązać z wami jakikolwiek kontakt, więc oprócz opinii o rozdziale proszę o odpowiedzenie na poniższe pytania:
1) Co u ciebie? Jak wakacje?
2) Pomarańcza vs mandarynka 
3) Wie ktoś, o co chodzi z tymi pytaniami? Bo istnieją takie naprawdę.
AUTOR ODPOWIEDZI, KTÓRE MI SIĘ NAJBARDZIEJ SPODOBAJĄ WYGRA NIEPOWTARZALNĄ, MEGA SUPER FAJNĄ ROZMOWĘ ZE MNĄ NA FACEBOOKU, W KTÓREJ BĘDZIE MÓGŁ ZAPYTAĆ O WSZYSTKO (W TYM DALSZE LOSY NASZYCH BOHATERÓW) 
ehhhh, co ja robię ze swoim życiem, jestem głupia,  i tak nikt nie odpowie na to 
do następnego rozdziału, pamiętajcie, że im więcej komentarzy, tym większą mam chęć do pisania x

4 komentarze:

  1. Napisałabym ci milion komentarzy ale nie mam zielonego pojęcia co mialabym w nich pisać ;P
    Dobra to tak: To jak James z nią rozmawiał to było takie awww hzbzksis wyczuwam fangirling :D jezusie *o* zakochałam się w nich!
    Nadal nie wiem o co chodzi z tym że oni jej nie pamiętają i chyba jest ze mną coś nie halo xD
    Hahhaha kto wymyślił tą grę? Na pewno jest zajebista, muszę w to kiedyś zagrać 😂 (taaa będę grac w grę z bloga o BTR). Za pewne znając życie Allie wpadnie na Jamesa albo Logana ale na jakieś 75% obstawiam Jamesa. :D
    Super rozdział i czekam na nexta ;)

    Wakacje mijają mi nawet spoko, ale ciągle jestem w domu bo nie mam gdzie jechać i się nudzę, ale na nudę piszę bloga i czytam wszystkie aktywne :D
    Pomarańcza vs mandarynka? Hmm raczej pomarańcza, bo mandarynek nie lubię, z racji tych pestek w środku, wiem że nie we wszystkich są, ale NIE dla mandarynek.
    Nie wiem o co chodzi z tymi pytaniami, ale mam nadzieję, że się kiedyś dowiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS jesteś kochana 😘 💛💙💜💚❤
      (Lubię pisać te serduszka)

      Usuń
  2. POMARANCZE. MANDARYNKI TO CHUJ. ~ ANDRZEJ

    OdpowiedzUsuń
  3. James... Teraz jest tym dobrym... wgl nie wiem.. nadal coś mi tu nie gra... To wcześniej była rzeczywistość czy to co teraz jest rzeczywistością? Może Ali śpi i śni właśnie o tym co dzieje sie teraz? Chyba że w pewnym stopniu jest jasnowidzką i gdy James ją dotknął potrafiła sobie wyobrazić te wszytskie rzeczy... nie wiem! Kobieto, mącisz mi w głowie ale i tak Cię kocham! :D
    Ali poznała wszytskich na nowo.. Wyobrażam sb jaki ma mętlik w głowie... Gra w labirynt... "Wtedy kładziemy się z nią na ziemię i nie możemy się odezwać dopóki nie zobaczymy gwiazdki na niebie. A wtedy..." RŻNIEMY SIĘ DO BIAŁEGO RANA :D Bosz.. Jestem degeneratem... :D
    Nie wiem o co biega z tymi pytaniami ale może byc ciekawie... Ciekawe o co bd pytać.. EJ! A CO JEŚLI NIEBO BD POCHMURNE I NIE BD WIDAĆ GWIAZD?! Będą leżeć tak całą noc dopóki nie wzejdzie słońce ?? ^^
    Super rozdział i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń